Imprezy

Gramy dla Marka - Pokonać Raka Złośliwca - koncert charytatywny

Gramy dla Marka - Pokonać Raka Złośliwca - koncert charytatywny
Godzina
13:30
Bilety
Bezpłatne
Udostępnij:
Dodaj do kalendarza

Kochani Olsztyniacy i nie tylko, potrzeba Waszej pomocy!

Wspólnymi siłami musimy wesprzeć zdolnego olsztyńskiego perkusistę, ojca dwóch synów, męża, którego dopadł rak.

Zapraszamy do grupy z licytacjami: https://www.facebook.com/groups/2350558655271658/

Konto fundacji do której należy Marek:
03 1050 1025 1000 0090 7328 2841 z tytułem: FON-SUB-LUP-01 Marek Łupkowski

Wpłaty przez e-przelewy (PayU / PayPal) - na dole strony:
http://www.fundacjaonkologicznanadzieja.org/jak-pomagamy/nasi-podopieczni?more=1834243000

W dniach 18-19 sierpnia 2019 całe muzyczne środowisko i nie tylko jednoczy siły, aby pomóc Markowi Łupkowskiemu.

Program wydarzenia (może ulec zmianie):

Niedziela (18 sierpnia 2019) - Targ Rybny:

g. 13:30 - rozpoczęcie
g. 13:50 - Sara Szymczak
g. 14:30 - Fajrant
g. 15:10 - Agnieszka Skrycka
g. 15:50 - Pod Kontrola
g. 16:30 - Guzik
g. 17:10 - Łukasz Jędrys
g. 17:50 - Plaster
g. 18:30 - Rock kONIa
g. 19:10 - Avarias Brigade
g. 19:50 - Autsajt
g. 20:30 - Korzuh
g. 21:20 - Romantycy Lekkich Obyczajów

koncert poprowadzą: Jola Wiszniewska i Piotr Bułakowski

Poniedziałek (19 sierpnia 2019) - Amfiteatr:

g. 18:00 - rozpoczęcie
g. 18:10 - Brylanty & Bażanty
g. 18:50 - Tuhaj-bej
g. 19:40 - Harlem
g. 20:30 - Big Day
g. 21:20 - ENEJ

koncert poprowadzą: Wojtek Jermakow i Michał Porycki

Podpinajcie się pod wydarzenie, zachęcajcie znajomych, a wspólnymi siłami wesprzemy Marka oraz jego rodzinę!

A oto historia Marka:

- Jurek lat - 10, Antek - lat 13, Kasia - lat 37, Marek - lat 43, Diuk (nasz pies) - lat 3... A rok temu zamieszkał z nami nieproszony gość - rak... Jesteśmy bardzo kochająca się rodziną, nie wyobrażamy sobie życia bez któregoś z nas, rzecz jasna, pomijając raka - mówi Katarzyna Pępiak, żona Marka Łupkowskiego.

Marek Łupkowski, z zawodu listonosz, z zamiłowania perkusista, jeszcze rok temu postawny mężczyzna, dziś zmaga się z wyniszczającym rakiem. Koszt ostatniej szansy, w postaci czterech wlewów specjalistycznego leku to ponad 400 tysięcy złotych, a terapia przeprowadzona musi być w Niemczech.

- Mój mąż, kończąc 40 lat, poprosił od lekarza rodzinnego o skierowania na badania. Tak zwany bilans czterdziestolatka. Krótko mówiąc: zbadać serce, wątrobę trzustkę, nerki, poziom cukru... - wspomina Katarzyna. - Lekarz stwierdził, że Marek wygląda jak zdrowy „koń” i dał skierowanie na badanie poziomu cholesterolu. Wyszedł trochę za wysoki więc musieliśmy wprowadzić nieco zmian do naszej codziennej diety. Życie toczyło się dalej. Mimo że Marek narzekał na bóle kręgosłupa i klatki piersiowej, lekarz nie zwracał na to uwagi i kazał odpoczywać. Marek, wierząc że nic mu nie jest pracował, wraz z zespołem Tuhaj-bej występował na koncertach, jeździł na wycieczki z dziećmi, grał w piłkę, po prostu żył. Rok temu dolegliwości się nasiliły. Wędrując w długich kolejkach od lekarza do lekarza, na własna rękę wykonał rezonans odcinka klatki piersiowej. Był pewien, że odczuwany ból to efekt zwyrodnienia na skutek lat pracy i gry na perkusji…

Wynik rezonansu był miażdżący. Liczne przerzuty do kości żeber, kręgosłupa, mostka, płuc, wątroby. Po kolejnych badaniach okazało się, że Marek jest posiadaczem ogromnego guza nerki.

- Dla naszej rodziny to był ogromny cios! Marek jest dla mnie wszystkim a dla dzieci całym światem! Postanowiliśmy walczyć i wygrać tę wojnę - z przekonaniem mówi żona Marka.

Przeciwności losu niestety lubią się piętrzyć w taki sytuacjach. Rak okazał się rzadką i bardzo złośliwą odmianą, która niestety nie jest objęta refundowanym leczeniem.

- Po usunięciu nerki ordynator oddziału złożył mi wstępne kondolencje, spytał czy mamy dzieci, powiedział że jest mu przykro, ale mąż nie pożyje długo - wspomina Katarzyna. - Nie złożyliśmy jednak broni. Znaleźliśmy wspaniałego lekarza, co prawda daleko od domu, ale w tej walce nie ma dystansu nie do pokonania..

Markowi udało dostać się do programu klinicznego. Nowoczesne leki z USA, przynosiły do tej pory u pacjentów z podobnymi przypadłościami ja ta Marka, niesamowite efekty.

- Mieliśmy nadzieję, że wygraliśmy, ale niestety mój mąż, po drugim wlewie dostał obustronnego zapalenia płuc. Tak poważnego, że trafił na OIOM ze śpiączka. Lekarz kazał przygotować się nam na najgorsze… - mówi Katarzyna.

Marek na początku choroby obiecał sobie i swojej rodzinie, że się nie podda, że będzie walczył bo nie chce umierać, jeszcze nie teraz.

Dotrzymał słowa wyszedł z zapalenia płuc, doszedł do siebie i wrócił do leczenia.

- Myśleliśmy, że najgorsze mamy za sobą. Niestety mocno się myliliśmy - opowiada żona Marka. - Po jakimś czasie Marek zaczął pluć krwią, miał wysoka gorączkę. Nasze przerażenie wróciło. Musieliśmy zawieźć Marka z powrotem do szpitala, 370 km od domu. Tylko tam bowiem okazywali chęci jakiejkolwiek pomocy.

Diagnoza wykazała, że w płucu jest ropień. Kolejny miesiąc Marek spędził w szpitalu. Każdy taki pobyt, każda komplikacja zdrowotna powodowała, że trzeba było odstawić terapię przeciwko rakowi.

Na początku 2019 roku nastała lekka stabilizacja. Marek czuł się lepiej, bóle były mniejsze. Niestety przerzuty do kości powodują straszne bóle. Ponadto organizm jest już mocno osłabiony. Z wagi przed rozpoznaniem choroby, czyli z 110 kg - Marek schudł do 74 kg.

W maju Marek pojechał na kolejny zaplanowany wlew. Niestety tomograf wykazał progresję choroby - guzy przerzutowe się powiększyły, co oznacza, że organizm nie reaguje na leczenie. Niestety zaskutkowało to zakończeniem terapii.

- Ta wiadomość odebrała nam dużo wiary - mówi Katarzyna. - Na szczęście mamy wspaniałego lekarza, który dodał nam trochę siły. Skoro lekarz się nie poddaje to my tym bardziej! Doktor chce wytoczyć broń dużego kalibru na raka. Jest pewne duże ale ... jego koszt.

Lek, który może pomóc Markowi jest stosowany w leczeniu innych nowotworów. W wielu przypadkach jest refundowany. Niestety, ale nie w przypadku Marka. Koszt ostatniej szansy, w postaci czterech wlewów to ponad 400 tysięcy złotych, a terapia przeprowadzona musi być w Niemczech.

- Nas ta kwota przerasta totalnie, bo nie mamy już nic oprócz siebie - mówi Kasia. - Pozostało nam już tylko prosić o pomoc Was wszystkich: znajomych i nieznajomych. Prosimy o podarowanie Markowi życia…

Z tą pomocą przyszli znajomi i przyjaciele z muzycznego (choć nie tylko) świata. Postanowili zorganizować koncert charytatywny. Odzew wykonawców był natychmiastowy, a zebrana grupa okazała się tak liczna, że koncert został podzielony na dwa dni.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Dowiedz się więcej